poniedziałek, 19 stycznia 2009

Prawo na wesoło

Czasami na wydziale można zasłyszeć od doktorów czy profesorów jakieś ciekawe historie, które w odróżnieniu od przytłaczającej reszty nie są ani nudne, ani takie samo jak wszystko inne. Czemu więc nie rozpowszechniać tej radosnej twórczości.
Numerem jeden z dzisiejszych historyjek jest zdecydowanie orzeczenie włoskiego Sądu Najwyższego, który wypowiedział się w sprawie molestowania i tego co nim jest, a co jeszcze nie. Wyrok jest o tyle ciekawy, że takiego rozstrzygnięcia po prostu nikt nie przewidywałby.
Poszło o to czy pracodawca może klepać swoją pracownicę po tyłku. Sprawa wydaje się być banalna, prawda? Wprost byśmy odpowiedzieli, że to już lekkie przegięcie i zdecydowanie mamy do czynienia z pewną formą molestowania w pracy. Ha, włoski Sąd Najwyższy jednak zaskoczył wszystkich. Uznał bowiem, że jeśli pracodawca robi to spontanicznie, przypadkowo, nieregularnie (niech mi ktoś zdefiniuje precyzyjnie te pojęcia), to nie mamy w takim przypadku do czynienia z molestowaniem. Strach pomyśleć, co w takim razie dla Włochów jest dopiero molestowaniem...
Włosi generalnie słyną z miłości do procesowania - a postępowanie trwa tam dłużej niż u nas. A z innych właśnie przykładów - jakiś czas temu podobno ktoś procesował się w sprawie patentu służącego do otwierania puszki coli. O co poszło? No bo to po otwarciu takiej puszki ta część z zewnątrz wpada do środka i dotyka zawartości puszki, a przecież na tym mogą być jakieś bakterie czy zanieczyszczenia. Werdykt? Oczywiście i z tym sądy włoskie nie miały żadnych kłopotów - jeśli delikwent ma problem z tym, to niech sobie po prostu przed spożyciem przetrze puszkę szmateczką.

Dla kontrastu muzycznie polecam jedno z ciekawszych - obok Czesława - wydarzeń muzycznych w polskiej alternatywie minionego roku. Zespół Iwona i piosenka "Stoję jak kołek", z rewelacyjnym tekstem jak dla mnie:

Brak komentarzy: