wtorek, 1 kwietnia 2008

"Święte miasto" sparaliżowane


Jak właśnie przeczytałem na internetowej stronie częstochowskiej "Gazety Wyborczej" miasto zostało sparaliżowane. MPK strajkuje. Prawdę mówiąc już trochę dość mam tych wszystkich strajków. Rozumiem żądania pracowników, ale obecnie mamy taki natłok protestów wszystkich grup społecznych, że niedługo będziemy potrzebować jakiegoś harmonogramu czy rozpiski strajków. Wczoraj mieli strajkować sędziowie. Na całe szczęście, większość z nich zrezygnowała z tego chorego pomysłu. Trochę nie przystoi, według mnie, przedstawicielem tego zawodu uciekać się do takiego postępowania. A, przepraszam. Oni przecież nie mieli zamiaru strajkować. Oni po prostu, zupełnie przypadkowo pewnie, mieli zamiar akurat w tym dniu wykorzystać możliwość wzięcia urlopu na żądanie. Wracając jednak do Częstochowy. Czytając relację na stronie Wyborczej można odnieść wrażenie o straszliwym chaosie organizacyjnym jeśli idzie o sam strajk, brak jakiegoś konkretnego planu. Można także zauważyć straszną płytkość i brak umiejętności logicznego myślenia ze strony osób odpowiedzialnych za organizację protestu, czyli związkowców. Brak tam także umiejętności kompromisu, dyskusji, szukania porozumienia. Pojawiają się za to informacje o zrywanie rozmów, braku kultury osobistej, słabości przygotowania merytorycznego do strajku. Skąd taki wniosek? Z relacji dziennikarzy, w których można przeczytać, że zarówno pracownicy, jak i związkowcy dopuszczali się wulgarnych wyzwisk pod adresem zarządu, a dyskusję zamieniali w bezmyślny krzyk - byle tylko zostać usłyszanym. To nie świadczy wcale o tym, że jest się lepszym. Krzyk i wulgaryzmy to właśnie oznaka słabości, oznaka braku argumentów, nieumiejętności dyskutowania. Panowie związkowcy - wstyd! Zresztą, czego tu lepszego spodziewać się po związkach zawodowych, przecież one w większości już dawno przestały być, poza kilkoma pozytywnymi wyjątkami, środowiskami wzajemnej adoracji, w których dobro zwykłego pracownika jest mało istotne.
Strajk powinien być przemyślany, jakoś zapowiedziany. Nie można, ot tak, paraliżować całego miasta w imię jakichś tam protestów. Nie podważam tutaj bynajmniej słuszności żądań pracowników, chodzi mi jednak o formę w jakiej to się odbywa. Dziś jest pierwszy dzień kwietnia, ludzie kupili nowe bilety miesięczne. Czekali na przystankach czy to aubotusowych czy tramwajowych, i ani na jeden, ani na drugi środek lokomocji się nie doczekali. Czy ktoś zwykłym ludziom zwróci pieniądze za te straty poniesione przez strajk? Szczerze w to wątpię. Ach, i jeszcze jedno. Związkowcy pewnie nawet nie pomyśleli o tym, że taki nieprzemyślany strajk, to ogromne straty dla całego zakładu. Jestem ciekaw czy pojawi się jakaś informacja o tym, ile MPK straciło z powodu tego, że dziś ani jeden autobus i ani jeden tramwaj nie wyjechał z zajezdni.
Jaki ja tu widzę problem? Z tego, co można przeczytać, można wywnioskować, że obecnemu prezesowi MPK wcale nie zależy na tym, by przedsiębiorstwo przynosiło jakieś zyski. Dlaczego tak twierdzę? Bo ani jakoś specjalnie nie zależało mu na tym, by powstały nocne linie autobusów. A już wcześniej zrezygnowano z podmiejskich linii auobusów do Blachowani. Brak rozwoju firmy musi o czymś świadczyć. I świadczy. O rozleniwieniu. Skąd ono się wzięło? Ano stąd, że wcale za specjalnie nie musi mu na niczym zależeć. Przecież MPK jest w całości firmą finansowaną przez miasto Częstochowa. Gdyby może prezes MPK musiał się martwić o to, by firma przynosiła zyski, by się rozwijała, to może wszystko wyglądałoby teraz zupełnie inaczej.
W komentarzach na stronie Wyborczej można przeczytać wiele negatywnych opinii pod adresem pracowników MPK. Według mnie zupełnie niesłusznych. Bo jeśli kogoś już obwiniać, to związkowców. Przecież to oni w największym stopniu są odpowiedzialni za formę w jakiej odbywa się protest. Poza tym, przy okazji, ludziom zebrało się do wylewania jadu wiadrami. A to, że autobusy są stare, a to, że kierowcy źle ubrani. I o ile z drugim argumentem mogę się w pełni zgodzić, bo w każdym szanującym się mieście, kierowcy coś sobą reprezentują. Mają przynajmniej tę elegancką koszulę, kamizelkę. I jakoś to wszystko wygląda. A w Częstochowie faktycznie to leży. Kierowcy chodzą ubrani jak chcą. Czasami ich strój pozostawia wiele do życzenia. Jeśli zaś chodzi o to, jakie autobusy jeżdżą po Świętym Mieście, to nie przesadzałbym z tym. Od kilku lat systematycznie trwa wymiana starych autobusów na nowe i naprawdę nie jest źle, nawet w porównaniu z innymi miastami, choćby Katowicami. Aha, ktoś jeszcze coś pisał o kulutrze częstochowskich kierowców. No cóż, to raczej nie jest cecha generalna i wynika z indywidualnego charakteru człowieka. Nie każdy z nas musi być kulturalnym człowiekiem. Jednak praca z ludźmi - a taką po części jest praca kierowcy - wymaga elementarnych umiejętności dobrego zachowania.
Jedna fajna sprawa jednak pojawiła się w związku z tym strajkiem. Jak można było zobaczyć na fotkach zamieszczonych w Inetrnecie masa Częstochowian wsiadła na rowery i w ten sposób przemieszczała się po mieście. Prawie jak w Amsterdamie. Szkoda tylko, że u nas takie rzeczy czyni się z konieczności, a nie ze świadomego wyboru.
Ale żeby nie było tak smutno, to na osłodę teledysk Habakuka "Miasto" z gościnnym udziałem Muńka Staszczyka:

Brak komentarzy: