wtorek, 8 kwietnia 2008

Fryderyki 2008, czyli TWA

Fryderyki 2008, czyli "Towarzystwo Wzajemnej Adoracji". Dlaczego? Ano dlatego, że od jakiegoś czasu mam wrażenie, że brak ludziom zasiadającym w komisji odwagi do wprowadzenia do grona finalistów zespołów bardziej alternatywnych, a nie tylko tego, co puszczają komercyjne rozgłośnie. A nie, przepraszam, z polskiej alternatywy jest zawsze Kasia Nosowska, z zespołów - HEY. No i w taki sposób kwestię alternatywy mamy załatwioną. Ale nie o to tutaj chodzi. Bo przy całym szacunku i ogromnym uznaniu dla Kasi Nosowskiej, uważam, że obecnie mamy do czynienia z jakimś hermetycznym salonem, który wytworzył się w pewnych środowiskach, a że Nosowska jest genialną autorką tekstów i w ogóle genialną artystką, to po prostu nie wypada jej nie uhonorować. Tylko, że to wszystko takie sztuczne. Bo poza Nosowską naprawdę mamy innych artystów, którzy równie, jeśli nie bardziej, zasługują na takie wyróżnienie. Nosowska jest osobą powszechnie znaną i rozpoznawalną, i dodatkowej reklamy nie potrzebuje. Jeśli jednak chodzi o młode zespoły to im taki poklask przydałby się jak najbardziej. Ale cóż, jak na razie jeszcze nie rozbijają się po salonach, nie zaliczają się do śmietanki, więc nie mogą dostać nagrody, jako ta alternatywa niekomercyjna. Jeszcze raz tylko podkreślę - pod żadnym pozorem nie podważam tego, że Nosowska zasłużyła na to wyróżnienie. Tylko litości. Który to już rok z rzędu Hey lub sama jego wokalistka zgarnia statuetkę? Czy nikt nie zauważa, że to robi się powoli nudne? Tak samo jak "Raz, Dwa, Trzy". Z innej beczki - "Strachy na Lachy" - też jakoś media za bardzo do nich nie przywiązywały wagi. Do czasu. Kiedy wypuścili płytkę "Autor" z nagraniami Kaczmarskiego, to od razu pojawiły się i pochlebne recenzje w prasie, i uznanie na salonach. Tylko, że tak prawdę mówiąc to ich ostatnia płyta w porównaniu z poprzednimi nie jest niczym rewelacyjnym. O wiele lepszy, jak dla mnie, był album pierwszy. Tyle, że o tamtym nie wypadało za bardzo się rozpisywać, a chwalić tym bardziej. Bo jak to, własne piosenki, własne teksty, własna praca... no co to ma być. Ale kiedy scoverowali takiego Kaczmarskiego to już jak najbardziej można chwalić. Nikt nie wyśmieje, że zachwalamy pod niebiosa jakiś tam zespół, jakiegoś tam wokalisty, który kiedyś założył Pidżamę Porno.
Nowa Twarz Fonografii - mam na myśli oczywiście kategorię wyróżnień przyznawaną w ramach Fryderyków - to już w ogóle śmiech na sali. Jeśli "Feel" jest tym zespołem, który ma uchodzić za twarz fonografii w naszym kraju, to chyba musi być bardzo źle z muzyką w naszym pięknym kraju. Kurde, ludzie, jak można było wybrać ten zespół? Wiem oczywiście jak, ale to retoryczne pytanie pełne rozpaczy wykrzykuję gdzieś tam do ludzkości. Nie zgadzam się z tym wyróżnieniem w ogóle i poniżej teledysk grupy, która jak dla mnie najbardziej zasługiwała - i zasługuje! - na to, by być obecnie twarzą naszej fonografii. Muchy z nagraniem "Najważniejszy dzień". Posłuchajcie i powiedzcie czy nie zasługiwali oni bardziej na to wyróżnienie...

Brak komentarzy: