sobota, 21 czerwca 2008

Poirlandzki klimat

Irlandczycy spieprzyli sprawę. Dokumentnie. Wszyscy. Począwszy od polityków, a na wyborcach, którzy poszli do urn zagłosować w sprawie przyjęcia, czy też może raczej powinienem powiedzieć odrzucenia, traktatu reformującego Unię Europejską - powstałego na zgliszczach niedoszłej Konstytucji Europejskiej. Dlaczego mówię, że rozczarowali politycy? Ponieważ największą głupotą, jaką można sobie wyobrazić, jest oddanie tak ważnej sprawy pod głosowanie niezorientowanemu społeczeństwu, które coś tam wie, coś tam słyszało, coś tam czytało, ale tak na dobrą sprawę nie ma pojęcia czym tak naprawdę jest ów traktat. Nie oszukujmy się. Pewnie nikt z tych wyborców nie przeczytał blisku trzystu stron wypocin europejskich polityków. Kto bowiem lubi czytać ustawowy bełkot. Z własnego doświadczenia wiem, że to nic przyjemnego, więc śmiało mogę powiedzieć, że pewnie poza wąską grupą, która ma jakiś spaczony system hedonistycznych potrzeb - nikt. A jak dobrze wiadomo niewiedza, niezrozumienie, prowadzą do niechęci czy czasami wręcz agresji. Czyli wniosek jest banalnie prosty - społeczeństwo nie rozumiejąc do końca w jakim kierunku będzie zmierzało ich państwo po zaakceptowaniu traktatu asekuracyjnie wolało powiedzieć "nie" i mieć problem z głowy. No i super. Tylko, że w ten sposób nic nie osiągniemy. My - jako społeczeństwo europejskie, ludzie, którzy chcą, by Europa stała się jednym krajem, a nie poletkiem nacjonalistycznych kłótni z przedkładaniem wydumanego interesu narodowego ponad dobro wspólne. Ale skąd wniosek, że traktat został odrzucony z niewiedzy? Z badań. Oczywiście nie moich. Profesor amsterdamskiego uniwersytetu przeprowadził badania na społeczeństwach krajów, które wcześniej odrzuciły projekt Konstytucji Europejskiej. Z jego badań jasno wynika, że około 30% osób zagłosowało na "nie" ponieważ nie wiedziało dokładnie o co w tym wszystkim chodzi, w jakim kierunku będzie zmierzała Unia, co się zmieni. I identycznie było teraz w Irlandii - tamtejszy ciemnogród straszył aborcjami, eutanazjami, związkami homoseksualnymi, no i prosty lud w to uwierzył. Szansa na jakąś sensowną reformę Unii nie została może zaprzepaszczona, ale bardzo skutecznie wyhamowana.
Czemu sensowna reforma? Ponieważ obecnie Unia Europejska powoli staje się zbitkiem państw, w którym każdy kraj ciągnie w swoją stronę, a wspólne komitywy największych państw członkowskich zaczynają decydować za wszystkich. A przecież nie o to w tym wszystkim szło. Musi być wypracowany jakiś wspólny kurs, którym podążać będzie Unia jako całość. Potrzebny jest urząd Prezydenta UE, potrzebny jest urząd Ministra Spraw Zagranicznych Unii Europejskiej. Jeśli nie będzie wspólnej polityki międzynarodowej to Unia nigdy nie będzie miała szans na prowadzone skutecznej polityki wobec takich mocarstw jak USA, Chiny czy Rosja. Właśnie, Rosja. Kraj, który chyba najbardziej cieszy się z odrzucenia traktatu przez Irlandczyków. Przecież im jest to jak najbardziej na rękę. Im bardziej skłócona jest bowiem Unia, tym więcej oni mogą ugrać dla siebie. Czy to tak trudno naprawdę dostrzec?

Mjuzik na dziś. Electropunkowo będzie. I brytyjsko zarazem. The Fourth Criminal. Wczoraj wystąpili w radiowej Trójce. Nie są jeszcze za bardzo znani w Wielkiej Brytanii ani tym bardziej w Polsce. Jednak brzmią ciekawie. Jednego fajnego kawałka możecie posłuchać na przykład na last.fm tutaj.

4 komentarze:

Unknown pisze...

A kto do kury nędzy jest tym jaśnie oświeconym, który może decydować o ewentualnym przyjęciu traktatu? Demokratycznie wybrany polityk? Rozumiem więc, że głupie, nierozgarnięte społeczeństwo, niemądrze odrzucające traktat wybierze mądrego i odpowiedzialnego polityka w głosowaniu.Po lekturze takiego wpisu (i bez 300 traktatowych stron można w człowieku jak widać odruchy wymiotne wzbudzić)pozostaje tylko zacytować Kazika: "Nieskończone są pokłady ludzkiej niekumacji"

Paweł_W pisze...

Jesteś przeciwnikiem traktatatu, prawda? Tylko traktatu czy w ogóle Unii? Jeśli UE jako całości, to pewnie po prostu nigdy nie osiągniemy jakiegoś porozumienia, bo zaraz pojawią się jakieś teksty w stylu, że UE to komunizm, że socjalizm, itp. Ja jestem umiarkowanym euroentuzjastą. Wpis był pisany po zawodzie jaki sprawili irlandzczycy odrzucają traktat. Generalnie jestem za tym, że to społeczeństwo powinno mieć możliwość wypowiadać się we wszystkich ważnych sprawach. Ale jest warunek. Musi to być dokonywane w sytuacji, w której politycy przeprowadzą w miarę sensowną kampanię informacyjną, gdy się wszystkim powie za czym głosują, dokładnie wszystko wytłumaczy. A nie, ot tak. I w ogóle kto napisał coś o głupim społeczeństwie? Nie nadinterpretuj proszę. Jeśli już to jakaś część tego społeczeństwa. Nigdy całość.

patyk pisze...

Chryste, Tibor! Podczytuję sobie od czasu do czasu Twój blog, bo jest ciekawy, ale tym razem aż otworzyłem buzię ze zdumienia. Czy to znaczy, że "niezorientowane społeczeństwo" powinno głosować tylko w mniej ważnych sprawach? A czy jeśli w referendum irlandzkim wynik byłby odwrotny, uznałbyś, że społeczeństwo zostało poinformowane wystarczająco?

Paweł_W pisze...

Miło mi, że poczytujesz mój blog:) Jestem naprawdę zaszczycony. I piszę to bez ironi. Nie, nie chodzi mi o to, że powinno głosować tylko w mniej ważnych sprawach i nie chodzi mi też o to, że byłoby to społeczeństwo niewiadomo jak oświecone, gdyby zagłosowało za przyjęciem. Chodziło mi tylko o to, że każdy z nas, gdy głosuje i nie wie w jakiej sprawie tak naprawdę głosuje, to może asekuracyjnie zagłosować na nie. Bo chyba widzisz różnicę między świadomym odrzuceniem traktatu, bo nie zgadzamy się z pewnymi postulatami, a odrzuceniem ze względu tylko na to, że czegoś nie rozumiemy? Zresztą, wpis był z mojej strony skrajnie subiektywny, bo pisałem go będą lekko rozczarowany tą decyzją Irlandczyków. Jednak na chłodno, mieli do tego pełne prawo. Powiedzieli nie no to teraz Europa musi myśleć co zrobić jeśli chce się dalej integrować, co zrobić by przekonać ludzi. Bo w sumie takie stanie w miejscu nie jest niczym dobrym.